Reprezentacja Polski siatkarzy po zaciętym pięciosetowym boju pokonała Brazylię 3:2 w drugim meczu grupy B XXXIII Igrzysk Olimpijskich Paryż 2024 i jest już pewna awansu do ćwierćfinału turnieju. - Dzisiaj nasza gra ze środka wyglądała dobrze, ale gdy środkowi grają na tak wysokim procencie, to bardzo często jest też zasługa rozgrywającego i tutaj duże chapeau bas dla Marcina Janusza, że wykorzystywał nas w odpowiedni sposób - powiedział Jakub Kochanowski, środkowy Biało-Czerwonych, który zdobył dla polskiego zespołu 15 punktów, kończąc spotkanie z 92% skutecznością w ataku.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem środowego meczu z Canarinhos należało się spodziewać zaciętej walki o każdy punkt. Mimo że spotkanie było rozgrywane o 9.00 rano w Arena Paris Sud 1 obie drużyny nie zawiodły. To było starcie dwóch równorzędnych zespołów i jak przyznał po meczu Kamil Semeniuk, daną partię wygrywała ta ekipa, która po prostu lepiej zagrywała.
- Kto mocniej zagrywał, ten wygrywał. Myślę, że takim w sumie kluczowym elementem, który mógł przeważyć zwycięstwo na korzyść danej drużyny była cierpliwość, bo naprawdę nie zawsze trzeba, "ile tylko fabryka da" atakować. Czasami wystarczy kiwka czy pchnąć piłkę i zdobywa się takie same punkty, jak te super spektakularne gwoździe - zauważył przyjmujący reprezentacji Polski.
I dodał - Na pewno było to dość nerwowe spotkanie, wyglądające jak sinusoida - raz w górę, raz w dół, raz jedna drużyna miała przewagę, raz druga. Ale najważniejsze, że my wygrywamy, zgarniamy dwa punkty.
Po tym spotkaniu należy podkreślić fenomenalną grę środkowych, którzy sami zdobyli 32 punkty. Mowa o Jakubie Kochanowskim - 15 punktów (92% skuteczności), Mateuszu Bieńku - 10 punktów (55% skuteczności) i bardzo dobrej zmianie Norberta Hubera, który pojawił się na boisku w końcówce czwartego seta i rozegrał całego tie-breaka, zapisując na swoim koncie 7 punktów - 3 zagrywką, 2 atakiem i 2 blokiem.
- Dzisiaj nasza gra ze środka wyglądała dobrze, ale gdy środkowi grają na tak wysokim procencie, to bardzo często jest też zasługa rozgrywającego i tutaj duże chapeau bas dla Marcina Janusza, że wykorzystywał nas w odpowiedni sposób. My staraliśmy się robić co możemy i akurat był taki mecz, że dzisiaj mi chodziło - podsumował Jakub Kochanowski.
Podopieczni Nikoli Grbicia dzięki dwóm zwycięstwom - nad Egiptem 3:0 i Brazylią 3:2 są pewni już awansu do ćwierćfinału Igrzysk Olimpijskich. Zawodnicy po meczu byli zgodni, że przed dalszą częścią turnieju potrzebowali tak wymagającego starcia, jak to z Canarinhos.
- Myślę, że fajnie, że wygraliśmy i to tak trudne spotkanie. Gdybyśmy tutaj wygrali szybko trzy razy do 17 z Brazylią, której może by nie wyszedł ten mecz, to dalej bylibyśmy jedną wielką niewiadomą przed meczem z przeciwnikiem, który nas mocno sprawdzi, czyli ewentualnie z Włochami w następnym spotkaniu. A tak, Brazylia zagrała naprawdę świetne zawody, sprawdzili nas w każdym elemencie, wywarli na nas dużą presję, którą wytrzymaliśmy i to dla nas pierwszy sygnał, że jesteśmy w stanie grać bardzo dobrze i bardzo twardo wtedy, kiedy trzeba - podkreślił Kochanowski.
W podobnym tonie po meczu wypowiedział się również Kamil Semeniuk, który wyznał, że drużyna potrzebowała zmierzyć się z topową ekipą i w dodatku o niestandardowej godzinie.
- Cieszymy się bardzo, bo to nie było łatwe spotkanie, nie tylko pod kątem tego, że rywal po drugiej stronie siatki był topowy - jak zawsze jest z reprezentacją Brazylii. Ale godzina - dziewiąta rano - to nie było nic, powiem szczerze, przyjemnego. Trzeba było wstać o piątej dziesięć, żeby się tak dobrze przygotować do tego spotkania, ale daliśmy radę. To najważniejsze. Wygrywamy. Mamy ten awans, ale walczymy dalej o kolejne zwycięstwa, aby zająć pierwsze miejsce w grupie - zapewnił Semeniuk.
Ostatni mecz fazy grupowej reprezentacja Polski rozegra 3 sierpnia (sobota) z Włochami. Pierwszy gwizdek tego spotkania zaplanowano na 17.00.
Źródło: Mariusz Szyszko z Paryża, fot. Daniel Górski