Początek olimpijskiego sezonu w siatkówce plażowej zbliża się wielkimi krokami. Nasza najlepsza para kobiet, czyli Jagoda Gruszczyńska i Aleksandra Wachowicz, obecnie intensywnie trenują na Teneryfie. – Wierzymy w to, że stać nas na dużo przy ciężkiej pracy, którą wkładamy w te przygotowania. Każdego dnia staramy się być najlepszą wersją samych siebie i iść do przodu jako zespół – podkreślają zawodniczki.
Od ubiegłego tygodnia przebywacie na Teneryfie, jak przebiega Wasze zgrupowanie? Po kilku tygodniach przygotowań w Spale w hali, treningi na otwartej przestrzenie to zapewne miła odmiana.
Aleksandra Wachowicz: To na pewno. Zawsze pod kątem przygotowań do sezonu lepiej trenować na zewnątrz – w wietrze, w słońcu, w różnych porach dniach.
Jagoda Gruszczyńska: I również z innymi parami. W Polsce trenujemy praktycznie cały czas tylko ze sobą – z innymi polskimi parami czy nawet same ze sobą, a dobrze mieć możliwość treningu z zagranicznymi parami. Tutaj na tym zgrupowaniu tak się udało, że z żadną parą nie trenujemy więcej niż dwa razy, więc zmieniamy teamy, co jest na pewno dla nas na korzyść. A w tym roku w Spale aż tak długo nie byłyśmy, bo w porównaniu do poprzednich lat, które pamiętam, teraz byłyśmy dość krótko. Ten ubiegły sezon był bardzo długi – tak naprawdę do grudnia grałyśmy, więc w Spale byłyśmy cztery-pięć tygodni, ale wiadomo na słońcu i na zewnątrz zawsze lepiej i przyjemniej.
Możecie powiedzieć z kim miałyście już okazję trenować na Teneryfie?
Aleksandra Wachowicz: Trenowałyśmy z Finkami, Łotyszkami, Chinkami, Hiszpankami, Litwinkami…
Jagoda Gruszczyńska: … Czeszkami. Tak, że naprawdę długa lista i dużo różnych zespołów, więc to jest duży plus tej lokalizacji.
Wracając do minionego sezonu. Jak same mówicie był to bardzo długi sezon, w swoim poście kończącym rok pisałyście, że to pierwszy pełen sezon, dodatkowo udany dla Was. Co uważacie ze swoje największe osiągnięcie z ubiegłego roku? Z czego jesteście najbardziej dumne?
Aleksandra Wachowicz: Chyba z turnieju Elite16 w Montrealu, gdzie zajęłyśmy 5. miejsce.
Jagoda Gruszczyńska: Jeśli chodzi o wynik na turnieju to tak, bo to był nasz najlepszy wynik. A tak ogólnie, to powiedziałabym, że najbardziej jesteśmy dumne z tego jak na początku sezonu same się przygotowałyśmy i jak dużo włożyłyśmy w to wszystko pracy nad sobą. Korzystałyśmy z wszystkich możliwości jakie miałyśmy i tak naprawdę wytrzymałyśmy cały sezon bez większych kontuzji – a był bardzo długi, więc to też uznałabym za sukces. Dodatkowo przy tak długim sezonie i tak wielu turniejach nie ma tak naprawdę dużo czasu, aby cieszyć się czymś ani długo smucić po porażce i nad tym też mocno popracowałyśmy, żeby po prostu cały czas iść do przodu.
Aleksandra Wachowicz i Jagoda Gruszczyńska po awansie do ćwierćfinału Beach Pro Tour Elite16 w Montrealu, fot. Volleyball World
Patrząc na listę Waszych występów z minionego sezonu, byłyście jedną z par z najbardziej intensywnym kalendarzem. Jak mówicie dokonałyście tego bez większych kontuzji. I możecie być też dumne z tego, że zrealizowałyście swój cel jakim było zakwalifikowanie się na mistrzostwa świata.
Aleksandra Wachowicz: Tak, awans na mistrzostwa świata to też jedno z naszych osiągnięć. W zeszłym roku wychodziłyśmy z założenia, że jak tylko jest możliwość grania, to chcemy zainwestować swój czas, pieniądze i energię, aby grać, bo nie wiadomo, kiedy kolejne możliwości będą. Nie byłyśmy nigdy pewne, co będzie za trzy turnieje. Myślałyśmy z turnieju na turniej – jest okazja do grania, jest okazja, żeby się poprawić, potrenować, więc grałyśmy, ile się dało.
Miałyście w ogóle szansę zatęsknić za graniem, za siatkówką w tej krótkiej przerwie pomiędzy sezonami?
Aleksandra Wachowicz: Odpoczynek był rzeczywiście krótki i jeszcze przed świętami miałyśmy krótkie spotkanie w Spale…
Jagoda Gruszczyńska: … więc nikt nam nie chciał dać zatęsknić za siatkówką. Ale ambicji i chęci do gry nam nie brakuje!
Jak przedstawiają się Wasze najbliższe plany startowe? Jak prezentuje się Wasz kalendarz na początek sezonu?
Aleksandra Wachowicz: Wydaje nam się, że zaczniemy sezon turniejem Elite w Doha, właściwie już za dwa tygodnie [5-9 marca – przyp. red.].
Jagoda Gruszczyńska: Później czekają nas dwa turnieje w Brazylii [Challenge w Racife 21-24 marca i Saquaremie 28-31 marca – przyp. red.] i na razie to jest pewne, a dalej zobaczymy.
Jakie cele stawiacie przed sobą na ten sezon? Kwalifikacja olimpijska jest na pewno jednym z nich, ale jak patrzycie na najbliższe miesiące?
Aleksandra Wachowicz: Na pewno chciałybyśmy wywalczyć medal na turnieju Challenge.
Jagoda Gruszczyńska: Myślę, że skupimy się przede wszystkim na tym, żeby poprawiać się z dnia na dzień i stawać się coraz lepszym, a co to przyniesie, to zobaczymy. Wierzymy w to, że stać nas na dużo przy ciężkiej pracy, którą wkładamy w te przygotowania. Każdego dnia staramy się być najlepszą wersją samych siebie i iść do przodu jako zespół – to jest nasz główny cel.
A teraz pytanie o historię pewnego zdjęcia – a właściwie zdjęć. Zarówno przy okazji sesji Volleyball World w ubiegłym sezonie, jak i tej w ostatnim czasie, zapozowałyście w pozycji drzewa z jogi. Czy joga jest dodatkowym elementem Waszych przygotowań, czy ta poza ma dodatkowe znaczenie?
Aleksandra Wachowicz: Chcemy być tak uziemione jak drzewa – nieważne jak wieje wiatr. Czy wygrywamy, czy mamy gorsze momenty – chcemy trzymać balans.
Jagoda Gruszczyńska: Ale jogę też lubimy i chodzimy, jak mamy chwilę wolnego.
fot. Conny Kurth / Volleyball World
A jak przełamujecie rutynę zgrupowań i treningów? Co jest dla Was najlepszym sposobem relaksu czy resetu dla głowy?
Aleksandra Wachowicz i Jagoda Gruszczyńska: Dobre jedzenie i kawa!
Czyli stąd "Bistro Jola" w Spale, które prezentowałyście na Instagramie...
Jagoda Gruszczyńska: Tak – zapraszamy! [śmiech] Myślę, że Bistro będzie kontynuowane – jak nie w Spale, to otwieramy mobilne bistro. [śmiech]
Dziękujemy za rozmowę.