W drugim dniu turnieju Silesia Cup rywalizacja przeniosła się do PreZero Areny Gliwice. W pierwszym spotkaniu reprezentacja Ukrainy przegrała z Niemcami, natomiast w drugim meczu, po starciu z Bułgarią, pierwsze zwycięstwo wywalczyła reprezentacja Polski.
Ukraina – Niemcy 0:3 (26:28, 21:25, 20:25)
Zespoły rozpoczęły dzisiejsze spotkanie od wyrównanej walki punkt za punkt (3:3), jednak dobra dyspozycja Ukraińców w ataku pozwoliła im szybko objąć pierwsze trzypunktowe prowadzenie (7:4), które utrzymywali przez dłuższy fragment spotkania (11:8). Za sprawą serii świetnych zagrywek nasi wschodni sąsiedzi nagle odskoczyli rywalom aż na osiem oczek (16:8) i choć ta przewaga mogła wydawać się wystarczająca, by spokojnie doprowadzić premierową partię do końca (19:13), niespodziewanie Niemcy zdołali całkowicie odrobić straty (21:21) i finalnie odnieść triumf w walce na przewagi (28:26).
W drugim secie siatkarze z Niemiec nie spuścili z tonu, budując trzypunktową przewagę już w początkowej fazie tej partii (6:3), reprezentanci Ukrainy starali się gonić wynik (8:7), ale nie byli w stanie doprowadzić do wyrównania (13:12). Niemcy znacznie poprawili swoją grę w stosunku do pierwszej części premierowej odsłony spotkania (20:15), w końcowej fazie Ukraińcy zdołali się jeszcze nieco zbliżyć do rywali (22:20), jednak ostatecznie to podopieczni Thomasa Rannera cieszyli się ze zwycięstwa także w drugim secie (25:21).
Ostatnią partię tego spotkania tym razem lepiej rozpoczęli siatkarze z Ukrainy, wychodząc na dwupunktowe prowadzenie (4:2), jednak ich dzisiejsi rywale bez większych trudów nie tylko odrobili straty, ale także zbudowali niewielką przewagę (8:6). Niemcy grali ofensywnie na zagrywce, kilka razy punktując w polu serwisowym (15:11). Podobnie jak w poprzedniej partii, w końcowej fazie przeciwnicy rzucili się jeszcze do walki, dzięki czemu na tablicy wyników na krótką chwilę zagościł remis (19:19), jednak nie powstrzymało to rozpędzonych reprezentantów Niemiec, którzy ostatni punkt na swoim koncie zapisali po nieudanym ataku Dmytro Janczuka (25:20).
Polska – Bułgaria 3:2 (19:25, 25:23, 24:26, 25:16, 15:12)
W skutecznym ataku z drugiej linii jako pierwszy w dzisiejszym meczu zameldował się Artur Szalpuk (1:1), natomiast asem serwisowym popisał się Aleksandyr Nikołow (4:3). Żadna z drużyn przez dłuższy czas nie potrafiła odskoczyć przeciwnikowi, co przełożyło się na wyrównany wynik (8:8). Bezpośrednio zza linii dziewiątego metra zapunktował także Kewin Sasak (12:11), jednak w okolicy połowy seta szczęście w tym elemencie ponownie uśmiechnęło się do Bułgarów, którzy po raz pierwszy objęli trzypunktowe prowadzenie, zmuszając tym samym trenera Nikolę Grbicia do poproszenia o przerwę dla naszego zespołu (15:12). Po chwili oddechu po polskiej stronie zafunkcjonował blok, który zatrzymał Nikołowa (17:17), niestety w decydujących momentach to goście ponownie przejęli inicjatywę (22:18), a ich zwycięstwo stało się faktem za sprawą skutecznego ataku Wenisława Antowa (25:19).
Druga partia rozpoczęła się od efektownych bloków po obu stronach siatki (2:2), na zagrywce pomylił się Ilija Petkow (6:6), Biało-Czerwoni niestety też nie ustrzegli się kilku błędów własnych, przekraczając między innymi linię trzeciego metra przy ataku (8:6). Mateusz Poręba zatrzymał swojego rywala pojedynczym blokiem (12:10) i przy tym dwupunktowym prowadzeniu naszych siatkarzy trener Gianlorenzo Blengini wykorzystał pierwszą przysługującą mu przerwę, która przyniosła oczekiwany rezultat, ponieważ po chwili odpoczynku to jego zawodnicy błyskawicznie zbudowali czteropunktową przewagę (18:14). Nasi siatkarze nie zamierzali jednak poddać się bez walki i równie szybko odrobili straty (21:21), ostatecznie rozstrzygając tę partię na swoją korzyść blokiem na Aleksandyrze Nikołowie (25:23).
Trzeci set meczu punktowym atakiem otworzył Rafał Szymura (1:0), bardzo dobrze w grze blokiem czuł się dzisiaj rozgrywający polskiej reprezentacji, Jan Firlej (3:3). Ta partia była zdecydowanie najbardziej wyrównana ze wszystkich rozegranych dotąd setów (6:6), a zgromadzeni w PreZero Arenie Gliwice kibice nie mogli narzekać na brak emocji (10:10). Biało-Czerwoni uruchomili grę środkiem, w ataku zaprezentował się Mateusz Poręba (13:13), na boisku z dobrej strony pokazał się też debiutujący w kadrze Jakub Nowak (17:17). W końcowej fazie obaj szkoleniowcy zdecydowali się jeszcze wykorzystać przerwy na żądanie (21:20), a losy tej partii rozstrzygnęła dopiero walka na przewagi (24:24), finalnie wygrana przez Bułgarów (26:24).
Nasi reprezentanci znakomicie rozpoczęli czwarty set, wychodząc na czteropunktowe prowadzenie przy zagrywce Artura Szalpuka (4:0). Po przerwie na żądanie szkoleniowca rywali Rafał Szymura ponownie pojedynczym blokiem zatrzymał Petkowa (7:2), natomiast Alaksiej Nasevich mocno rozchwiał Bułgarów w przyjęciu (9:3). Polacy byli mocno zdeterminowani, by przedłużyć dzisiejsze spotkanie (12:5) i całkowicie zdominowali rywali, nie dając im szans na nawiązanie walki (16:7). Asparuh Asparuhov posłał piłkę w sam środek siatki (20:13), po chwili ten sam błąd popełnił także Krasimir Georgiew (23:14). Punkt na wagę zwycięstwa siatkarze Nikoli Grbicia zdobyli za sprawą skutecznego, punktowego bloku na Petkowie (25:16).
W tie-breaku jako pierwsi zapunktowali rywale, kończąc akcję ze środka siatki (1:0). Na lewym skrzydle przypomniał o sobie Michał Gierżot (3:1), atak z krótkiej skończył Mateusz Poręba (5:4). Zmiana stron nastąpiła po skutecznym zagraniu Alaksieja Nasevicha, przy jednopunktowym prowadzeniu naszego zespołu (8:7). W najważniejszych momentach Bułgarzy zaczęli popełniać coraz więcej błędów (13:10), co zemściło się na nich także w ostatniej akcji – Antow zaatakował bezpośrednio w siatkę (15:12).